PLN
RED ALBUM
nr kat.: 9179763
The Baroness
Nośnik: CD
Rekomendowane produkty
Lista utworów
Nr albumu | Nr utworu | Tytuł | Wykonawca | Czas trwania |
---|---|---|---|---|
1 | 1 | Rays on pinion | The Baroness | |
1 | 2 | The birthing | The Baroness | |
1 | 3 | Isak | The Baroness | |
1 | 4 | Wailing wintry wind | The Baroness | |
1 | 5 | Cockroach en fleur | The Baroness | |
1 | 6 | Wanderlust | The Baroness | |
1 | 7 | Aleph | The Baroness | |
1 | 8 | Teeth of a cogwheel | The Baroness | |
1 | 9 | O'Appalachia | The Baroness | |
1 | 10 | Grad | The Baroness | |
1 | 11 | Untitled | The Baroness |
Opinie
RED ALBUM
×
Koszt dostawy:
Zmień kod pocztowy
Gdzie kupić?
Sprawdź dostępność produktu w Twojej okolicy
Rafiol
Moja ulubiona od Baronowej
„Red Album” to moja ulubiona płyta kwartetu – doskonale skomponowana i zagrana. Postęp, jaki ten zespół poczynił na przestrzeni zaledwie roku od momentu wydania minialbumu „First” jest tak wielki, że nie sposób uchwycić go w jakichkolwiek granicach, a „Red Album” jest tego najlepszym przykładem. Najprościej rzecz ujmując zespół oferuje w nim muzykę zarówno ciężką i dynamiczną, jak rozbudowaną i progresywną. Jej brzmienie jest nieco przybrudzone i cholernie ciężkie. Muzycy podlali ją nerwowym rytmem i mocno przesterowali brzmienie. Esencja Baroness! Mamy do czynienia z mnóstwem połamanych partii gitarowych, dziesiątkami zmian tempa, przejściami, ekwilibrystyką perkusyjną. Potężny, ryczący, choć jeszcze nie growlujący, wokal Johna doskonale komponuje się z odjazdowymi i mocarnymi dźwiękami. W intensywnej grze gitar i perkusji można czasem uchwycić parę smakowitych hardcore’owych patentów. Panowie w pełni udowadniają, że potrafią zmyślnie kombinować i tworzyć arcyciekawą muzykę. „Red Album” brzmi mastodonowato. Jednak nie jest to jakieś niepokojące podobieństwo, czy kalkowanie Bestii. Ot raczej obaj giganci reprezentują pokrewną stylistykę. Baronowa gra swoje i świetnie jej to wychodzi! To wielki, monumentalny, przytłaczający album, który z każdą kolejną sekundą trwania sprawia, że mój umysł nie jest w stanie pojąć geniuszu tej kapeli. To krążek, do którego najlepiej pasuje przymiotnik „spektakularny”. Spektakularny nie pod względem komercyjnego sukcesu, ale niekwestionowanej wartości artystycznej. Trzeba go smakować powoli i sukcesywnie - sekunda po sekundzie, inaczej nie przyniesie takiego efektu, jaki powinien. Można chyba powiedzieć, że ta muzyka jest progresywna, ale progresywna w wydaniu chłopaków, którzy wychowali się na hardcorze, punku i metalu, a przy tym w stu procentach rock’n’rollowa. Nie ma wieśniackich klawiszy, pompatycznych i rozbudowanych solówek czy nachalnej, zbędnej wirtuozerii. Nie w głowach im zanudzanie i natarczywe pokazywanie swoich umiejętności - stawiają na dynamiczne i zwarte granie. Do tego mamy ciekawe gitarowe harmonie, przejścia i ozdobniki. Sporo tutaj dobrej melodii, jakby przesiąkniętej amerykańskim Południem i Allmanowskiej gitary. Słychać tu nie tylko sludge’ową ciężkość riffów, ale także znakomite rytmiczne zagrania. Gitarzyści tną naprawdę rasowe, pełne energii, bujające riffy, które połączone z pełnym pasji głosem Baizley’a kreują niesłychanie oryginalny twór muzyczny. Zero zbędnych dźwięków. „Red Album” to płyta niezwykle intrygująca, która wciąga mnie niesamowitym klimatem i czaruje charakterystycznym stylem. Hałas, moc, energia. Jeszcze nikt tak wspaniale nie połączył wizjonerskości starszych kolegów z Mastodon, mocy i ciężaru Neurosis, energii starego punka i atmosfery post rocka w coś tak niezwykle świeżego i przebojowego zarazem, proponując jednak własne, oryginalne rozwiązania. Jakby tego było mało, sami muzycy spełniają swoje role doskonale, czy to serwując rwący potok riffów, pisząc bardzo dobre i wciągające aranżacje, czy też udowadniając na każdym kroku, że wiedzą, co robią i mają do tego absolutny dar.