PLN
THE PIPER AT THE GATES OF DAWN
nr kat.: 9246038
PINK FLOYD
Nośnik: CD
Rekomendowane produkty
Lista utworów
Nr albumu | Nr utworu | Tytuł | Wykonawca | Czas trwania |
---|---|---|---|---|
1 | 1 | Astronomy Domine (2011 - Remaster) | Pink Floyd | 4:12 |
1 | 2 | Lucifer Sam (2011 - Remaster) | Pink Floyd | 3:07 |
1 | 3 | Matilda Mother (2011 - Remaster) | Pink Floyd | 3:08 |
1 | 4 | Flaming (2011 - Remaster) | Pink Floyd | 2:46 |
1 | 5 | Pow R. Toc. H (2011 - Remaster) | Pink Floyd | 4:26 |
1 | 6 | Take Up Thy Stethoscope And Walk (2011 - Remaster) | Pink Floyd | 3:06 |
1 | 7 | Interstellar Overdrive (2011 - Remaster) | Pink Floyd | 9:40 |
1 | 8 | The Gnome (2011 - Remaster) | Pink Floyd | 2:13 |
1 | 9 | Chapter 24 (2011 - Remaster) | Pink Floyd | 3:42 |
1 | 10 | Scarecrow (2011 - Remaster) | Pink Floyd | 2:11 |
1 | 11 | Bike (2011 - Remaster) | Pink Floyd | 3:23 |
Opinie
Jeden z najlepszych moim zdaniem album Pink Floyd. Genialny wokal Barretta i same utwory - po prostu geniusz. Polecam wszystkim!
THE PIPER AT THE GATES OF DAWN
×
Koszt dostawy:
Zmień kod pocztowy
Gdzie kupić?
Sprawdź dostępność produktu w Twojej okolicy
Rafał
Lśnij, Szalony Diamencie!
Debiutancka płyta jednego z największych rockowych gigantów czyli Pink Floyd to zarazem jedyne pełne dzieło, które powstało w składzie z pierwszym liderem grupy Sydem Barrettem, uważane za najlepszy psychodeliczny albumów wszechczasów. Jednocześnie to jeden z najwspanialszych debiutów w historii muzyki obok The Beatles, The Doors, King Crimson, The Who, Hendrixa czy Led Zeppelin. To album pod wieloma względami szczególny. Tego krążka nie wypada nie znać! Z jednej strony mamy tu jeszcze niezbyt złożone, w warstwie muzycznej zaskakująco chwytliwe i lekkie, kompozycje w rozmarzonej, tolkienowskiej poetycko-onirycznej stylistyce, a z drugiej swoisty chaos będący zapowiedzią ery punk, nowej fali i space rocka. Niewątpliwie jak na tamte czasy album zawierał sporo kreatywnych i nowatorskich rozwiązań brzmieniowych, bo wówczas jeszcze prawie nikt tak nie grał, a przy tym magiczny i powalający schizoidalnym klimatem. Płyta najdziwniejsza w dorobku tej grupy, co jest zapewne zasługą dominującego tu geniuszu Syda. Są tu iście beatlesowskie harmonie wokalne i surowe, gitarowe tematy, są wreszcie momenty zespołowego grania, które jest punktem wyjścia do wielkich improwizacji. Są też naprawdę wspaniałe teksty o baśniowym charakterze pełne kolorowych, dziecięcych wyobrażeń, widzianych przez okulary LSD, gdzie żyją dziwne zwierzęta („Flaming”), skrzaty („The Gnome”), strachy na wróble („Scarecrow”) i inne dziwaczne stworki. Jednakowoż najlepszy utwór na płycie to „Lucifer Sam” czyli najbardziej klimatyczny i psychodeliczny kawałek, jaki słyszałem, a to właśnie klimat jest najsilniejszą bronią tej płyty, traktujący o... kocie lidera. To również jedna z najbardziej znanych melodii rockowych, jakie kiedykolwiek powstały, z charakterystycznym wokalem Syda Barretta. Raczej nie ma osób, które by go nie słyszały. Może nie wiedzą, że ten utwór ma taki tytuł, ale z pewnością go słyszały. Szatańska piosenka, dosłowne mistrzostwo świata! Może dlatego, że jest tak magiczna. Stanowi wręcz wzorcowy przykład psychodelii umiejętnie zamkniętej w trzyminutowej, przebojowej piosence. Cały Syd - największy artysta w obozie Pink Floyd. Kolejny utwór, który się nie zestarzał i można by go było nagrać teraz w takiej samej aranżacji a brzmiałby niezwykle świeżo. Muzyka niesłychanie atmosferyczna, surrealistyczna i gęsta, kawałek doskonały – co do tego nie mam wątpliwości. Przypomina wilgotne ciężkie angielskie powietrze, mgłę i siąpiący deszcz. Ten pełzający riff na początku jest piękny! Chwytliwe i melodyjne piosenki Baretta są równoważone dłuższymi, wielowątkowymi, rozimprowizowanymi, progresywnymi i bardziej eksperymentalnymi utworami, prezentującymi instrumentalne odjazdy grupy, intrygujące niezwykłymi odgłosami w tle i często nietypowymi partiami („Pow R. Toc H.” czy prawie dziesięciominutowy „Interstellar Overdrive” stanowiący obok „Lucifer Sam” ówczesne psychodeliczne dzieło grupy). Album jedyny w swoim rodzaju. Płyta która wciąż broni się znakomicie. Po blisko pięćdziesięciu latach od chwili jej nagrania brzmiąca niezwykle świeżo i porywająco. Nie do końca jestem w stanie opisać, jakie emocje budzi ten osobliwy album. Tego trzeba posłuchać samemu! Kapitalny psychodeliczny rock, najbardziej narkotyczna płyta w historii. Absolutna klasyka rocka.